czwartek, 28 lutego 2013

Oczyszczająca maska drożdzowa Bandi

Od jakiegoś czasu chodzę na regularne wizyty do kosmetyczki, która pomaga mi utrzymać kondycję mojej buzi w znośnym stanie :) Tzn pomaga mi, aby moja buzia miała jak najmniej niespodzianek.

Już kilka razy widziałam, że w swoim salonie oferuje w sprzedaży produkty marki BANDI. Poprosiłam więc ją o poradę, co mogłabym stosować do mojej buzi, aby się uspokoiła i dobrze wyglądała na co dzień. Poleciła mi oczyszczającą maskę drożdżową, która oczyszcza skórę, a zalecana jest zwłaszcza dla skóry  z trądzikiem i ze skłonnościami do niedoskonałości.


Maska jest z serii Young Care, czyli dla "młodej" skóry, ale jest to raczej związane z tym, że to własnie młode osoby mają częściej problemy z niedoskonałościami na buzi.


Aplikacja maski odbywa się poprzez naniesienie "maski" bezpośrednio na twarz - wcześniej umytą żelem, lub wyczyszczoną pilingiem. Maskę kładzie się jak gęsty, ale i wodnisty krem. Minusem maski jest dość silny drożdżowy zapach - ale nie powinnyśmy się tym szczególnie martwić, ponieważ przecież własnie o to chodzi aby drożdże "działały" :D Po nałożeniu maskę trzyma się na buzi około 10-15 minut i zmywa. Bo zabiegu skóra jest bardzo gładka i przyjemna w dotyku.

Zdecydowanie polecam tą maskę, ponieważ jest wydajna i fajnie "uspokaja" skórę na twarzy i na jakiś czas można zauważyć mniej wyprysków. Aplikacja samej maski jest również bardzo poręczna. Maska jest umieszczona w pudełeczku z pompką, dzięki czemu maska się nie marnuje i mamy możliwość aplikowania tyle produktu ile potrzebujemy - nic się nie marnuje. Polecam :)

wtorek, 26 lutego 2013

Łupy z Londynu ;) + poradnik zakupowy w UK

Po niemałych przygodach na lotniskach (!) Europy dotarłam szczęśliwie do Londynu i w ciągu tygodnia wróciłam z powrotem do Warszawy :) Tygodniowy wyjazd można zaliczyć do krótkich, ponieważ wcześniej zdarzało mi się wyjeżdżać na cały miesiąc, ponieważ mam rodzinę w Londynie i nocleg nie jest dla mnie problemem - mam jedynie spory kawał drogi do centrum, ale to nic :)

Tak więc tym razem nie wiedziałam na co się szykować w Londynie i byłam otwarta na to co może mnie tam spotkać. 

Starałam się nie skupiać tylko na kosmetykach, ale również na innych rzeczach, które można kupić w atrakcyjnych cenach. 
Np.
- odwiedzając sklep SPORTS DIRECTS można trafić na wiele fajnych butów sportowych i niemal zawsze mają promocję -10% na obuwie. Ja tym razem kupiłam trampki od Lee Cooopera za 9 funtów. Dobre miejsce na szukanie adidasów i sportowej odzieży damskiej i męskiej

- PRIMARK jest chyba najbardziej znanym sklepem odzieżowym w Londynie i UK ever!! Na przestrzeni ostatnich 5 lat ceny trochę podskoczyły w górę, ale nadal można tam kupić tanie ubrania. Zachęcam przede wszystkim do kupowania tzn baz, czyli gładkich podkoszulków, koszulek bo one są zawsze i zawsze w przystępnych cenach, a na dodatek mogą zawsze stanowić podstawę naszego codziennego stroju.
Do tego warto rozglądać się za promocjami (często o 50%) - czy to bluzek, ręczników, szalików, itp. Można naprawdę upolować fajne ceny i rzeczy. Ja tym razem zaszalałam z torebką i uroczą kosmetyczką. Zauważyłam również, że promark wprowadza także dział kosmetyków, gdzie spotkałam lakiery od Rimmel a także Vaseline i małe żele pod prysznic Oryginal Source. 

- PundLand jest kolejnym obowiązkowym miejscem zakupowym. Tutaj warto zrobić zakupy żywnościowe - czekolada, ciastka, ciasteczka. Ja zawsze zaopatruję się tutaj w czekoladę TOBLARONE. Tym razem spotkałam również kosmetyki od Rimmel po 1 funcie. Były to cienie do powiek, eyeliner, pomadki, korektor  i inne. Widziałam również podkład i lakier od Revlon ale nie zainteresowały mnie. Moja koleżanka była bardzo zadowolona z wszelkiego rodzaju masła do ciała, które ślicznie pachną, a także chusteczek do higieny intymnej. Tak więc zachęcam do przyjrzenia się działowi z kosmetykami/ do higieny ponieważ można często spotkać fajne rzeczy za śmieszną cenę (także przybory dla dzieci). To jest generalnie sklep wielobranżowy, więc myślę że każdy coś znajdzie dla siebie - również oryginalne płyty z muzyką ( już nie raz widziałam płyty Britney Spears czy Spice Girls). Za każdym razem w tym sklepie jest coś innego. 

- drogerie Super Drugs oraz Boots to miejsca podobne do Rosmana czy Supe-pharm. Są tam kosmetyki, wszystko do higieny i kolorówka. W tych sklepach warto zwrócić uwagę na produkty z aktualnej oferty promocyjne, a także wcześniej przejrzeć ofertę 3 za 2. Można często upolować taniej niż w Polsce (ja tym razem nie patrzyłam na tą ofertę, bo były gł. rzeczy które można w Polsce spotkać, a na kolorówce nie zależało mi za bardzo). Warto jeszcze zwrócić uwagę, że w tych sklepach są często promocje, gdzie przy zakupie 2 produktów płaci się mniej, a w przeliczeniu wychodzi bardzo korzystna cena.

- TKmaxx to również dobre miejsce do szukania okazji. Jeśli nie ciuchy to na pewno kosmetyki do pielęgnacji. Ja spotkałam tym razem produkty ze Scottish Fine Soaps po 5 funtów za duży balsam do ciała. Myślę, że warto rozejrzeć się tam za kosmetykami, bo u nas jest zdecydowanie mniejszy wybór.

- Biżuterię w większości sieciówek można kupić w promocji 3 za 2 lub 1 a druga rzecz 50% taniej.

- no i koniecznie zaglądać wszędzie na promocje/przeceny (sale/ clerence), które są niemal w każdym sklepie o każdej porze roku. Czy to w sieciówkach, czy mniejszych sklepikach, które często mają również markowe produkty i to w niższych cenach. 

- kupujcie to czego w Polsce nie ma :) fajniej jest mieć coś czego nie można dostać u nas, no i zawsze jest większe podniecenie jak ma się coś nowego i niepowtarzalnego :)

No i w końcu na sam koniec moje małe łupy zakupowe - kosmetyczne. Ne są one zbyt duże, ale zawsze coś :)


Kosmetyki z Rimmel  - kupione po 1 funcie w PoundLand



Suchy szampon Batsiste kupiłam za 1,5 funta (7 zł) w jednej drogerii (nie pamiętam nazwy) - bardzo atrakcyjna cena!! Lakier Rimmel 60 sek za 2 funty w primarku, szampon wella też 1 funt primark. "Possibility" to szampon, żel pod prysznic i do kąpieli również za 1 funta - pachnie bosko i żałuję że nie wzięłam więcej ;)

To czego żałuję, to to, że nie udało mi się znaleźć sklepu LUSHA. Miałam z nim związane największe nadzieje i plany, jednak nie znalazłam żadnego sklepu (2 są w centrum). Jak się później okazało nie mogłam ich znaleźć, bo były ukryte w głębi, a nie przy głównej ulicy. Jestem pod tym względem bardzo zawiedziona. 

A może wy macie jakieś doświadczenia zakupowe w Londynie, jakieś porady lub też upolowałyście fajne kosmetyki po przystępnej cenie??

niedziela, 17 lutego 2013

Chwila przerwy na Londyn

Chciałam was poinformować, że robię sobie tydzień przerwy od bloga, na wypad do Londynu.
Właśnie zaczęły mi się ferie, w związku z zakończoną sesją i rozpoczęciem już 2 semestru :)

Do Londynu jadę odwiedzić mojego chrześniaka i  przy okazji zrobić jakieś zakupy. Więc na pewno za jakiś czas pojawi się kilka propozycji z Londynu. Jeszcze nie wiem co to będzie, bo na razie nie mam żadnych planów, zobaczymy co mi wpadnie w oko ;)

Tak więc, jak wrócę na pewno będzie o czym pisać. 

Życzę wszystkim udanego tygodnia, a ja lecę po trochę słońca do UK. 


sobota, 16 lutego 2013

Żel pod prysznic i balsam Blumarine Innamorata

Kupując pudełka z programu GlossyBox, nigdy nie wiadomo co się trafi - to niemal jak kupowanie kota w worku. Ale jest to również dreszczyk emocji, zwłaszcza jak płaci się za kilka pudełek z góry. 

Dziś chciałam wam zrecenzować żel pod prysznic i balsam do ciała od Blumarine Innamorata, które były w styczniowym GlossyBoxie. 

Kosmetyki te zalicza się go górnej półki cenowej. Cena pełnego produktu żelu pod prysznic to 130 zł/ 200 ml, a cena regularnego balsamu Blumarine to 150 zł/ 200 ml. W otrzymanej próbce znajdowało się po 30 ml każdego produktu.

Taka mała próbka starcza na 3 razy. Generalnie uważam, że komplety są bardzo dobrym pomysłem, zwłaszcza w przypadku żel + balsam. Żel ma zadanie myjące, a balsam nawilża skórę po myciu. Dodatkowym atutem jest zapach perfumowany. Bardzo lubię takie kosmetyki które można stosować zamiast perfum. Wydaje mi się również, że w ten sposób większa część mojego ciała będzie ładniej pachnieć. 

Moja opinia odnośnie kosmetyków
Żel jest tylko żele. No dobra, pachnącym i to bardzo przyjemnie. Jednak jest to bardzo delikatny zapach i niestety nie utrzymuje się zbyt długo. Po użyciu żelu pod prysznic, zapach może przedłużyć użycie balsamu do ciała, który bardzo mi przypadł do gustu. Miał dobrą konsystencje, przyjemny zapach i bardzo szybko się wchłaniał i nie musiałam czekać aż się wchłonie. Podsumowując : żel ok, balsam zdecydowane tak. 
Miło jest użyć kosmetyków z wyższej półki, ale tak naprawdę często nie płacimy wcale ze lepszą jakość, a po prostu za reklamę. 

Cała idea GlossyBox opiera się na tym, że w pudełkach mają być próbki luksusowych kosmetyków. Jak do tej pory wychodzi to ze średnim skutkiem. W większości pudełek są kosmetyki łatwo dostępne i przeciętnej jakości. Sama jestem ciekawa jak to się rozwinie...

Miałyście już okazję testować jakieś kosmetyki z "górnej półki"??

piątek, 15 lutego 2013

luty i GlossyBox

Moja przygoda z pudełkami trwa. Niestety ze średnim skutkiem. Archiwalne ShinyBoxy są dla mnie średnio udane (poza produktami L'Occtiane, które jeszcze czekają na testowanie). Na razie mam subskrypcję GlossyBox na 3 miesiące i dziś otrzymała już drugie.

Ponieważ w lutym Glossy obchodzi swoje pierwsze urodziny, a do tego były wczoraj walentynki, naprawdę myślałam, że się postarają i będzie coś fajnego.
Dzisiaj w swoim pudełku znalazłam:




  • Lakier do paznokci L'oreal (biały 001)
  • Paleta cieni Duo od Model Co
  • Odżywka do włosów Scottish Fine Soaps Arboria
  • Szampon do włosów Scottish Fine Soaps Arboria
  • Tołpa - nawilżający krem odprężający
Nie jestem zachwycona tym pudełeczkiem. Tołpa (pełny produkt) może być fajny, ale ostatnio mam wrażenie że mam sporo kosmetyków do twarzy (krem na niedoskonałości ze styczniowego Glossy i serum do twarzy z jeszcze wcześniejszego Glossy), które nie nadążam zużywać, zwłaszcza że są dodawane jako pełnowymiarowe. 

Nie boleję nad cieniami, szamponem czy odżywko, bo to zawsze się przyda. Jednak moja największa bolączka to lakier. Biały. Jeśli któraś z was akurat potrzebuje białego lakieru (L'oreal) to chętnie się zamienię. Sama już mam 2 białe lakiery w szufladzie, więc może któraś z was ma zapotrzebowanie. 

Dodatkowym prezentem w pudełku były jeszcze foremki papierowe do muffinów i jakieś takie wykałaczki z logo glossy. Dla mnie jest to ewidentny "zapychacz". Coś co tak naprawdę nie jest potrzebne, a jest i zabiera miejsca. Taki trochę wypełniacz. Babeczki owszem robię od czasu do czasu, ale ostatnio jakoś nie mam na nie weny. A te ozdóbki? Może macie jakiś pomysł na nie?

Ostatnio zauważyłam, że Glossy ma tendencję do robienia co drugiego pudełka dobrego. Mi podobało się styczniowe pudełko, lutowe było niewypałem, więc liczę że w marcu będzie coś fajnego. Chociaż teraz już na nic się nie nastawiam ;)

A wy co o tym myślicie?

czwartek, 14 lutego 2013

Żel pod prysznic BeBeauty

Myślę, że każda z nas co jakiś czas wstępuje do biedronki. Może to na zakupy spożywcze, ale czasem też na pewno zahacza o dział higiena/kosmetyka. Czasem można tam coś fajnego znaleźć. A już na pewno ciekawie jest jak są to produkty z drogerii i to w niższej cenie - wtedy od razu w każdej rodzi się łowca (okazji).
Będąc w tym dziale i szukając czegoś interesującego, natrafiłam na żel pod prysznic BeBeatuty Creme- kremowy o zapachu migdałowym, a także z etykietką "soft touch". Do wyboru były również jeszcze dwie inne nuty zapachowe - happy time (pomarańcz) i vitamin touch (jakiś taki kremowy - w sklepie go nie było)

Uwielbiam żele pod prysznic Dove (wszystkie!!), ale aby nie być monotonnym staram się sięgać po inne produkty które można znaleźć na półkach.


Moja opinia: W sklepie zapach migdałów bardzo mi się podobał. Zmieniłam jednak zdanie przy pierwszy myciu. Niestety bardzo trąci chemią i nie kojarzy się z niczym miły.
Niestety konsystencja mnie również rozczarowała. Przypominała mi białą galaretkę. Po wyciśnięciu z tubki żel pozostawał niemal w tej samej formie. Pienienie się też raczej nie znaczące. Owszem myje, ale nie jest to związane z żadną przyjemnością. Jeśli chodzi natomiast o skórę po kąpieli, to nie jest ona ani ściągnięta, ani wysuszona - co stanowi jedyny plus.

Wiem, że produkty marki BeBeauty są niemal stałą częścią asortymentu Biedronki, więc będę starała się z nimi zapoznać od czasu do czasu.

Przez wiele blogerek na pewno polecana jest sól do kąpieli i zamierzam na nią zapolować.
Zaufaniem cieszy się również płyn miclearny (również go posiadam i jestem z niego zadowolona), a także żele do mycia twarzy. Z tego co udało mi się podpatrzeć w internecie, to również co jakiś czas, można kupić produkty do pielęgnacji ciała - masła, pilingi, balsamy. Na nie również myślę, że się skuszę dla samego przetestowania czy mi odpowiadają

A wy macie jakieś sprawdzone produkty od BeBeauty?

środa, 13 lutego 2013

Dwa pudełeczka od ShinyBox

Rzecz miała miejsca dwa dni temu. W internecie zawrzało. Słuchy poszły, że za wystawienie na sprzedaż 5 ciuchów, otrzyma się dwa kody, na dwa darmowe pudełka ShinyBox. A to wszystko na portalu Vinted.
Rzecz niesłychana. Za darmo kosmetyki rozdają? Jak to możliwe. W dodatku ponoć wartość pudełek to prawie 100 zł!!

Nie mogąc uwierzyć w ową historię, zdecydowałam, że spróbuję, sprawdzę czy to prawda. Zdjęcia wstawiłam, musiałam je niestety poprawiać. Ale udało się!! Jeszcze wieczorem tego samego dnia otrzymałam dwa magiczne kody, dzięki którym mogłam zamówić swa pudełka zupełnie ZA DARMO!!.

Niestety zamawiając wieczorem nie mogłam już zamówić styczniowego pudełka, na którym mi najbardziej zależało. Za to zamówiłam pudełko październikowe i listopadowe. Dziś oba pudełeczka są już u mnie w domu.


Pudełeczko październikowe prezentuje się tak:
W tym pudełku są aż 4 pełnowartościowe produkty - mydło, płynna pomadka do ust, a także zestaw do walki z celulitem (żel do stosowania podczas kąpieli/prysznica + żel po kąpieli do wsmarowywania).
Co do kosmetyków Dermedic to jestem średnio nastawiona, ponieważ po pierwsze aby były jakieś skutki kuracji, trzeba ją stosować 4-6 tygodni, więc nie wiem czy te buteleczki wystarczą, a po drugie sama nie jestem pewna czy wcieranie żelu faktycznie może pomóc pozbyć się celulitu.

Pomadka jest dla mnie dość ciemna, ale mi się podoba :) Oprócz mydełka w zestawie jest jeszcze body lotion od L'occitane, ale jest jeszcze tak zziębnięty, że jeszcze nie chce wypływać :P

Pudełeczko listopadowe prezentuje się tak:


Wydaje mi się, że jest znacznie ciekawsze, ale są tu przede wszystkim próbki, nie ma pełnych produktów - no chyba żeby liczyć maseczkę aktywnie matującą od Normativ. A tak poza tym to mamy tu jeszcze szampon i odżywkę od L'occitane, mydło, żel do mycia i body lotion od Bentley Organic, czyli kosmetyki ze składników z upraw organicznych.

Zdecydowałam się na te pudełka przede wszystkim, ponieważ można w nich było znaleźć produkty Francuskiej firmy L'occitane, które gości u nas w Polsce od dość niedawna. Jestem ich bardzo ciekawa, ponieważ dość mocno się promują, a są raczej z wyższej półki. Mam również jeszcze dwie próbeczki ich słynnego kremu do rąk z masłem Shea, które też czeka na wypróbowanie.


Tak więc jest co próbować. A obietnica została spełniona - nic nie zapłaciłam za dwa pudełka ShinyBox. Jeśli jeszcze o tym nie słyszałyście, to radzę się śpieszyć, bo pudełka się kończą.

Miałyście już kontakt z ShinyBoxem?
A może zamówiłyście już jakieś pudełka?

poniedziałek, 11 lutego 2013

szybkie zakupy w biedronce

Zapewne już większość z Was zapoznało się z walentynkową ofertą Biedronki dla Pań, a jak nie to zachęcam (link tu). Można w niej znaleźć przede wszystkim produkty od Eveline, ale także szampony od Garniera, czy żele pod prysznic od Original Source.

I ja się skusiłam na tą promocję. Do mojego koszyka trafiły żele pod prysznic od Origina Source za 10.99. Uważam, że jest to bardzo okazyjna cena, zwłaszcza że w Rossmanie za jeden żel zapłacimy około 8 lub 9 zł!! Ja sama widziałam te żele po raz pierwszy w UK i byłam pewna że jest to jakiś produkt angielski. Jak się jednak niedawno okazało, jest on produkowany w Polsce :) Jestem ciekawa jak się sprawdzą.


Kolejną rzeczą która wpadła mi do koszyka to odżywka Eveline 6w1. Zastąpi ona moją wcześniejszą odżywkę 8w1. Wiedząc, że odżywka 8w1 i diamentowa mają taki sam skład, zakładałam, że i ta będzie miała taki sam - niestety nie miałam jak porównać czy sprawdzić.


Miałam również ochotę na parę innych kosmetyków, jak Peeling do ciała od Joanny czy odżywka do rzęs Eveline, lakiery Eveline (głównie różowe i czerwone kolory). Były również masła do ciała od Perfectym kremy Nivea. Ale tak jak to w życiu bywa trzeba mieć umiar. Już teraz u mnie w łazience stoją chyba 4 żele pod prysznic, a niestety nie kończę produktów z dnia na dzień ;) Tak więc trzymam się zasady, że najpierw skończę jedno a potem kupuję drugie.

Kąpiel to sama przyjemność :)

Chyba każda z nas uwielbia kąpiele. Zwłaszcza takie gdzie można się zanurzyć w miłych zapachach, w ciepłej wodzie, rozluźnić się i po prostu odpoczywać.

Ja również to uwielbiam i szukam rozwiązań (produktów), które sprawią że mój czas w łazience będzie jeszcze przyjemniejszy :)

Zapewne już każda z was słyszała, i zapewne już nawet wypróbowała (teraz czas na mnie :D) Olejek do kąpieli od firmy Green Pharmacy. Mi w ręce wpadł zapach Drzewo Herbaciane. Jedna z blogerek się nim zachwycała, więc postanowiłam spróbować.


Na początek, przytoczę co producent napisał o olejku i zapachy drzewo herbaciane:

Właściwości lecznicze: olejek eteryczny drzewa herbacianego jest jedną z najsilniejszych znanych substancji o wybitnych właściwościach antyseptycznych, przeciwgrzybicznych i bakteriobójczych. Aktywuje siły obronne organizmu w czasie przeziębienia i grypy. Stosowany do leczenia skaleczeń, oparzeń i otarć, wszelkich urazów skóry.
Kreacja nastroju: drzewo herbaciane wspomaga proces zapamiętywania i gromadzenia informacji. Wzmacnia samodzielność, podnosi szybkość podejmowania racjonalnych decyzji w trudnych sytuacjach.
Bioenergetyczny wpływ: przeciwdziała niekorzystnym zewnętrznym wpływom energetycznym powstałym w wyniku ciężkich życiowych doświadczeń.

Do każdego zapachu jest przypisany odpowiedni opis i właściwości. Jestem pod wrażeniem tego marketingu, bo po przeczytaniu całej ulotki, stwierdzam, że te olejki powinny mieć niemal zbawienny wpływ na świat, ponieważ działają na wszystko - od chorób, przez depresje, trudne sytuacje, traumy, przez szybsze zapamiętywanie, zwiększenie pociągu seksualnego i wzmocnienie czy zmianę patrzenia na świat!! A to wszystko dzięki jednej kąpieli i odpowiednim olejkiem do kąpieli!!! To są jakieś czary!! Albo po prostu niezły marketing ;)
Ale muszę przyznać, że jestem zadowolona z mojego olejku. Zapach niestety nie przypadł mi do gusty, myślę że bardziej będzie podobał się osobom dojrzalszym (ja tylko studentką jestem ;)).
Bardzo fajnie się pieni, już po dodaniu dwóch zakrętek olejku na całą wannę - bardzo fajna piana się zrobiła jak sama pomachałam ręką w wodzie. Zrobiła się duża piana (uwielbiam bąbelki), a do tego utrzymała się naprawdę bardzo długo!! Skóra po kąpieli nie jest wysuszona, dzięki czemu nie trzeba używać żadnych kremów czy balsamów :)

Zdecydowanie polecam do kąpieli, aczkolwiek nie zalecam zbytnio przywiązywać się do słów z ulotki... Na pewno wypróbuje jeszcze inne zapachy :)

W następnej kolejności do kąpieli będę testować kule do kąpieli kupione po promocyjnej cenie z biedronki, a także sól do kąpieli firmy BeBeauty (również biedronka).

A wy jakie macie sposoby na kąpiel w wannie?

czwartek, 7 lutego 2013

Trochę wiedzy na temat lakierów do paznokci

Dziś trafiłam na jeden bardzo ciekawy filmik - na temat składów lakierów do paznokci i ich szkodliwości.



Podobnie jak sama autorka filmiki podchodziłam do lakierów z przymrórzeniem oka, ponieważ wydawało mi się, że lakier jest tylko po to aby ładnie wyglądać na dłoni.

Jak się okazuje, to z czego składa się lakier jest istotne, ponieważ często zawiera różne szkodliwe substancje, które mogą źle wpływać na naszą skórę i ją podrażniać. Nie tylko skórę wokół paznokci, ale również skórę na twarzy, ponieważ często (nawet nie świadomie) dotykamy twarzy palcami, przez co  lakier ma styczność ze skóra twarzy i może ją podrażniać!!! Dla mnie był to taki mały szok, ponieważ w ogóle nie zdawałam sobie z tego sprawy.

Najczęściej na blogach widziałam że dziewczyny zachwycają się kilkoma lakierami, w tym Golden Rose, OPI, Essence, MAC, MIYO. Ja osobiście zachwycona jestem lakierem Rimmel LycraPro, ponieważ bardzo długo utrzymuje się na paznokciu. Wydawało mi się to za mądre posunięcie, ponieważ mam pewność że lakier utrzyma mi się przez tydzień na paznokciu. Mnie raczej nie bawi częste malowanie czy zmywanie paznokci. Jak się jednak okazuje, nie ważne jest przecież to jak długo sie utrzymuje, ale jak wpływa na nasze zdrowie - czy jest szkodliwy czy nie.
Po obejrzeniu filmiku (wiem, że trochę długi, ale jak się przetrwa przez składy lakierów, to robi się znaczenie ciekawiej :)) byłam zszokowana, że to właśnie lakiery od Golden Rose są najzdrowsze dla naszej płytki, ponieważ zawierają najmniej szkodliwych składników, a do tego są najtańsze na rynku!!! Normalnie szok. Myślałam, że będę omijać Golden Rose szerokim łukiem (chyba naoglądałam się za dużo o tych lakierach), a tu się okazuje że mają najlepszy skład.

Chyba czas aby zacząć zwracać uwagę co się znajduje w produkcie, ponieważ to może mieć wpływ na nasze zdrowie i samopoczucie - nawet zmęczenie (wdychanie toksyn powoduje zmęczenie), czy zły wpływ na płód w czasie ciąży (na razie nie mam z tym nic wspólnego, ale w przyszłości...).

Polecam każdemu obejrzenie filmiku, ponieważ łatwo można przyswoić wiele informacji (ciekawych) na temat lakierów. A w końcu przecież o to chodzi aby ciągle się czegoś uczyć :)

Powiedźcie koniecznie jakie macie odczucia po filmiku :)
Możecie się również podzielić czy macie swoje ulubione marki lakierów.

wtorek, 5 lutego 2013

Wielka irytacja lakierem

Ostatnio zrobiłam w domu małe porządki i odkryłam kilka zapomnianych przeze mnie drobiazgów. Wśród nich znalazły się między innymi lakiery do paznokci. Szczególnie jeden wpadł mi w oko - jasno szary.
Szybko więc postanowiłam go wypróbować na moich paznokciach.

Prezentował się świetnie!! No i wystarczyła tylko jedna warstwa lakieru aby świetnie się prezentował :)




Szaraczek prezentuje się ślicznie. Jednak to był chyba ostatni raz kiedy go użyłam....
Bardzo chciałam go nałożyć na palce, ponieważ ma śliczny kolor. Niestety po pomalowaniu jednej dłoni lakierem zaczęłam się irytować.
Zarówno pędzelek jak i flakonik są bardzo małe przez co miałam wielkie problemy z nakładaniem lakieru.
Męczyłam się i męczyłam. Lakier wydobywałam niemal po kropelce, a w słoiczku (tak jak widać na zdjęciu jest jeszcze pół lakieru którego nie idzie wydobyć. Nie mam też siły aby co chwila zakręcać i odkręcać lakier - prędzej bym chyba rzuciła o ścianę tym lakierem niż to zrobiła....
Tak wiec pytam was, czy też macie takie problemy jak ja? Nie możecie wydobyć lakieru z buteleczki, mimo że jest tam go jeszcze wcale nie mało. A może macie jakieś sposoby jak sobie radzić w takich sytuacjach.

Moja irytacja jest na tyle duża (nie miałam już cierpliwości), że mimo że jeszcze trochę lakieru zostało, to niestety nie pożyje już ze mną dłużej....

PS. Moja małe dzisiejsze zakupy :) Cieszę się, że w końcu upolowałam dwa must- have (pomadkę i olejek do kąpieli). Wkrótce będzie recenzja

Dbaj o swoją buzię

Nasz twarz, buzia, face jest czymś co każdy ogląda i pielęgnuje codziennie. Jest to chyba również część ciała którą pielęgnujemy najczęściej i najdokładniej - pilingi, maseczki, kremy, toniki, zmywacze, a do tego cała kolorówka. Na pewno dużo się dzieje i to niemal codziennie.


Każda z nas na pewno dba o swoją buzię, ale chciałam przypomnieć o ważnym zabiegu dla naszej skóry - jej czyszczenie u kosmetyczki. Oprócz kremowania i pozbywania się niedoskonałości skóry, warto czasem również syfy usunąć mechanicznie. Bo w końcu po co nosić ze sobą te wszystkie brudy - lepiej się ich pozbyć i dać skórze oddychać na jakiś czas (warto robić czyszczenie regularnie, wtedy nasza skóra jest grzeczniejsza).

Podczas wizyty u kosmetyczki, nie tylko pozbędziecie się zbędnego bagażu, ale kosmetyczna na pewno też doradzi wam co stosować, aby buzia była jak najdłużej zdrowa. Np. po zimie skóra jest zawsze wysuszona i trzeba zwrócić większą uwagę na to aby ją nawilżyć. Podczas wizyty u kosmetyczki można również dowiedzieć się jakiego rodzaju skóra jest na naszej buzi - aby odpowiednio dopierać kosmetyki do pielęgnacji. Tutaj też było moje wielkie zdziwienie, gdy dowiedziałam się od kosmetyczki że mam skórę suchą lub mieszaną, a przez niemal połowę życia stosowałam kosmetyki do skóry tłustej XD


Tak więc gorąco was zachęcam abyście odwiedziły salony kosmetyczne w ramach wiosennych porządków - również porządek u samej siebie jest ważny. A wizyta na pewno dobrze wpłynie na kondycję twarzy. Ja zdecydowanie widzę efekty jak co jakiś czas chodzę do kosmetyczki. Można powiedzieć że moja skóra się znacznie uspokoiła i coraz rzadziej zdarzają mi się niespodzianki.

Wy też chodzicie regularnie do kosmetyczki?

piątek, 1 lutego 2013

Zanurz się w zapachach Yankee Candle

I w końcu nadszedł ten dzień kiedy zakupiłam swój własny kominek Yankee Candle, a wraz z nim moje pierwsze woski. Jestem też pod ogromnym wrażeniem jak szybko paczka do mnie dotarła, ponieważ zamówienie złożyłam wczoraj, a paczka po południu była już u mnie w domku - duży plus dla poczty polskiej ;)


O Yankee Candle pewnie większość już z was słyszała od innych blogerek. Ja byłam nimi zachwycona już od dłuższego czasu, a swoją kolekcję powiększałam stopniowo. Pierwszy raz o YC usłyszałam od koleżanki którą odwiedziła. Paliła ona w domu świeczką która ślicznie pachniała i nadawała całemu domowi rodzinnej atmosfery - to był zapach ciasta dyniowego, który pamiętam do dziś :) Okazało się że świeczkę kupiła będąc w stanach kilka lat wcześniej. Ja od razu zakochałam się w tych świeczkach i przeszukałam internet.
Jeszcze 3 lata temu nie były tak dostępne jak dziś. Dopiero jakieś dwa lata temu zakładane były pierwsze sklepy internetowe które sprzedawały te świeczki. Dziś są już one bardziej dostępne nie tylko przez sklepy internetowe, a też na allegro czy w lepszych kwiaciarniach.

Jeśli jeszcze nie wiecie dlaczego tyle szumu jest wokół tych świeczek to chodzi tutaj przede wszystkim o zapach!! To nie są zwykłe świeczki z Ikei. Posiadają one znacznie więcej olejków zapachowych niż zwykłe świeczki. Dzięki specjalnie wysoko przetworzonej parafinie zawierają dużo więcej olejków niż zwykłe świeczki. I to właśnie zapach jest bardzo charakterystyczny dla tych świeczek. One niemal eksplodują zapachem i równocześnie zniewalają.

Na rynku można kupić najczęściej świece które dostępne są w 3 rozmiarach (duże, średnie małe). Największa świeczka to wydatek około 93 zł (czas palenia to ponad 100 godzin). Jest to dość sporo jak na nasze standardy - ale jest to również produkt luksusowy. Znacznie bardziej popularne są woski (tarty), które można kupić po 6 zł, a zrobione są z tego samego wosku (jedna tarta wg producenta starcza na 8 godzin, ale wiele osób mówi że starcza im na o wiele dłużej). Potrzebny jedynie jest kominek do ich podgrzewania. Są jeszcze samplery, czyli takie małe świeczuszki które również powinno się palić w odpowiednim świeczniku oraz są jeszcze tumblery (też świeczki w słoikach ze szczelną przykrywką).



Kupując kominek, zamówiłam również kilka wosków, które wybrałam losowo, ponieważ wiedziałam że na pewno się nie zawiodę na nich :)
Cóż jak na razie moja pierwsza próba z pierwszym woskiem wyszła średnio, a szkoda, bo bardzo liczyłam na piękny zapach, zwłaszcza na wieczór (mówię o ciemnym wosku - Midsummer`s night). Zapach okazał się raczej męskim i nie tak delikatny jak się spodziewałam. Wydaje mi się jednak, że pozostałe trzy zapachy zdecydowanie bardziej przypadną mi do gustu (kupując przez internet niestety ciężko jest powąchać wosk).
Kominek stanowi również bardzo ładną ozdobę wnętrza.
Zarówno świec jak samych wosków jest taki duży wybór, że każdy znajdzie coś dla siebie - i o to własnie chodzi :D


Od jakiegoś czasu u siebie w domu miałam jeszcze 2 tumblery - "Mango Peach Salsa" i "Sun and Sand". Za zapachem owocowym naprawdę przepadam i wystarczyło by mi aby go tylko wąchać, nawet nie muszę go palić ;) Drugi zapach myślałam że będzie również fajny, taki letni zapach, ale niestety też nie jest to to co myślałam. Ale na pewno ma coś w sobie z nadmorskich zapachów :)

Tak więc jeśli chodzi o zapachy, to ograniczają nas jedynie same preferencje zapachowe.

Ponieważ mam już swój kominek do wosków (tart), na pewno będę próbować innych zapachów i szukać które najbardziej mi odpowiadają.

A wy macie już jakieś doświadczenia z Yankee Canlde?