niedziela, 28 kwietnia 2013

Szampon do włosów Revlon

Jak już pisałam wcześniej, w ramach akcji promocyjnej w biedronce kupiłam szampon do włosów suchych i zniszczonych od Revlon i chciałam się podzielić z wami moją opinią :)

Szampon jest dla mnie produktem codziennego użytku. Mam dość cienkie włosy i szybko się przetłuszczają. Zawsze staram się używać szamponu który oczyści moje włosy (to ma robić każdy szampon :D) i nada im objętości.

Mogę spokojnie powiedzieć, że szampon Revlon spełnił swoje zadanie. Sam szampon ma dość płynną żółtą konsystencję i niestety nie jest gęsty, przez co nie jest wydajny. Używałam więcej szamponu niż zazwyczaj, ponieważ wydawało mi się że ma sporo wody w sobie - uciekał mi z dłoni. Ale ostatecznie jestem zadowolona z efektu jaki dawał. Włosy były widocznie bardziej puszyste, może lekko skołtunione, ale nie było problemu aby rozczesać włosy. Zapach jest dla mnie ciężki do określenia. Nie jest to raczej neutralny zapach, ale również nie jest to żaden ostry zapach. :D


Szampon jest w dużej butelce 650 ml. W z tyłu opakowania można znaleźć opis:
Revlon Flex dzięki zawartości ceramidów oraz polimerów kosmetycznych zapewnia włosom suchym i zniszczonym odpowiednie odżywienie oraz nadaje im połysk. Dzięki delikatnej formule może być stosowany codziennie.  

Jeśli wiece co znaczą ceramidy i polimery w szamponie do włosów, to proszę dajcie mi znać :)

Akcja Rewitalizacja od Maliny - podsumownie :)

Sama jestem pod wrażeniem jak czas szybko leci. Przed chwilą zaczął się nowy rok, potem miałyśmy długo długo śnieg, a teraz już majówką :D

Chciałabym się z wami podzielić moimi recenzjami kosmetyków, które mogłam testować dzięki uprzejmości wspaniałej i wszystkim znanej Malince :)
Dzięki jej uprzejmości dostałam od niej do testowania:
  • Enzymatyczny peeling do stóp DrStopa
  • Odżywczy krem do rąk i paznokci Eclusive
  • Krem na pękające pięty Efekt w 7 dni Eveline
  • Niewidzialne rękawiczki odżywczo-ochronny krem do rąk Eveline
  • SPA Maska serum do stóp Perfecta
Byłam pod wrażeniem ilości kosmetyków do testowania. Niestety nie udało mi się ich zrecenzować w czasie trwania Akcji Rewitalizacji, ponieważ byłam cały czas przekonana że mam więcej czasu na testowanie i recenzowanie, a akcja trwa do końca kwietnia, a nie do początku kwietnia - tak to jest gdy się jest zalatanym :P



Przejdźmy do rzeczy.

Peeling enzymatyczny do stóp DrStopa

Cały czas niestety nie wiem na czym polega cała magia peelingów enzymatycznych (również do twarzy), ale jestem pod wielkim wrażeniem im skuteczności. Wydają się niepozorne, ponieważ mają mniejsze ziarenka, ale efekt po ich użyciu bardzo mnie zaskoczył.
Na opakowaniu jest napisane aby namoczone stopy masować peelingiem 3 do 5 minut. Jest to dość sporo i niestety nie udało mi się tego przestrzegać, ale około 2 minuty masażu również robią swoje.
Skóra po peelingu jest o wiele gładsza i wygląda coraz lepiej z każdym kolejnym użyciem peelingu.



Peeling wydaje się mały, ale na pewno przyniesie pożądany efekt (używałam innego peelingu przez jakiś czas  - peeling złuszczający No36 - i przy jego stosowaniu nie widziałam żadnej poprawy w kondycji moich stóp).
Na korzyść tego peelingu przemawia również to, że pochodzi z Laboratorium Kosmetycznego FlosLek, co również dodaje mu wiarygodności w działaniu.

Krem na pękające pięty efekt w 7 dni Eveline

Niestety po używaniu przez 4 dni tego produktu, chcę go jedynie wyrzucić.
Krem ten zniszczył mi skórę dłoni - wysuszył je i spowodował że schodziła mi z nich skóra, co wyglądało okropnie i musiałam skupić się na regularnym ich nawilżaniu.


Początkowo te bąbelki pojawiły się na stopach, ale wtedy był okres kiedy padało i myślałam że to od wody. Ale potem pojawiły się i na moich dłoniach. Byłam załamana działaniem tego produktu, ponieważ miałam dość szorstkie pięty i miałam nadzieję, że krem sobie z nimi poradzi.

Ja odradzam stosowania tego kremu. Jeśli już komuś zależy na tym kremie, to proponuję nakładać krem w rękawiczka. Trzeba również poświęcić kilka chwil na to aby się krem dobrze wchłonął - ale jest to zrozumiałe, ponieważ skóra na stopach jest grubsza i potrzeba czasu aby krem się wchłonął.


Uciążliwe było dla mnie również to, że krem trzeba stosować dwa razy dziennie (a przecież wolno się wchłania). Jest to oczywiste jeśli chce się mieć natychmiastowy efekt. Ja niestety wolę używać kosmetyki przede wszystkim wieczorem kiedy mam więcej czasu.

Niewidzialne rękawiczki  Eveline

Miałam okazję słyszeć co nieco o tym kremie na vblogach. Jedynie na jednym z blogów dziewczyna przestrzegała przed używaniem go gdy zamierza się wyjść na dwór, ponieważ jej chłopaka zaczęły od razu szczypać dłonie, gdy tylko wyszedł na dwór z "niewidzialnymi rękawiczkami" na dłoniach.
Konsystencja kremu jest dość wodnista. Zaleca się również stosowania "rękawiczek" po każdym myciu rąk, co mi się bardzo podobało. Krem wchłaniał się bardzo szybko i nie pozostawiał efektu "śliskich rąk". Jednak w związku z tym, że wchłaniał się szybko, miałam również wrażeniem nie działa znacząco na moje dłonie.


Odżywiający krem do rąk i paznokci Exclusive

Jeśli natomiast chodzi o krem do rąk, to wybaczcie mi ale mam podobne podejście do wszystkich. I nie widzę między nimi znaczących różnic. Mimo, że testowałam nawet ostatnio krem od L'Occtane z masłem Shea, to niestety nie widziałam znaczącej poprawy kondycji moich dłoni. Więc sądzę, że moje dłonie nie widzą różnicy w kremach do rąk. Mimo, że zazwyczaj nie stosuję regularnie kremów do rąk, to starałam się to robić ostatnio regularnie, ale niestety nie widzę różnicy.

Ale jeśli chodzi o krem do rąk Exclusive, to jestem z niego zadowolona, ponieważ nie pachniał chemią, ani nie miałam problemów z czekaniem aby się wchłonął. Pod tym względem sprawdza się dobrze (to właśnie wchłanianie jest dla mnie bardzo ważne podczas wyboru kremu do rąk). Plusem tego kremu jest również to, że można go spotkać w niemal każdym centrum handlowym i kupić go za przysłowiowe grosze.

SPA Maska-serum do Stóp Perfecta

Z użyciem tej maski do stóp zwlekałam jak najdłużej, ponieważ chciałam aby moje stopy zachwycały (ale również abym sama była z nich zadowolona) gdy wyjdzie już słoneczko i będzie cieplej. No i się udało :)


Dla mnie to było istne SPA w domu, ponieważ zazwyczaj nie poświęcam sporo uwagi stopom. Moje stópki mogły pozbyć się zaległego naskórka, a potem dostały porządnego kopa nawilżającego. Ja natomiast czułam się odprężona i czułam się świetnie z moimi odświeżonymi stopami :D Fajne jest to, że jest sporo wariantów SPA do stóp, więc za każdym razem można wybrać coś innego dla siebie (albo dla stóp ;))

PODSUMOWANIE:

Moim hitem okazał się peeling enzymatyczny do stóp, a największym bublem krem ma pękające pięty, który zniszczył moje dłonie. Tak jak pisałam, krem do rąk ( w tym niewidzialne rękawiczki) nie wpłynęły znaczą na  poprawę kondycji moich dłoni - tak naprawdę nigdy nie miałam z nimi problemu, kremy używałam od czasu do czasu. Bardzo się również polubiłam ze SPA do stóp. Chętnie wypróbuję go jeszcze raz :)

Wszystkie kosmetyki mogłam testować dzięki uprzejmości Maliny z Malinowego Klubu


środa, 10 kwietnia 2013

Zakupy zakupy :)

Przyznaję się, że ostatnio trochę zaszalałam, jeśli chodzi o zakupy - a to biedronka, a to Rossmann. Nie jestem z tego do końca zadowolona, ponieważ pieniądze na kosmetyki idą jak woda, a nie ma skąd brak tych pieniędzy - ups. Dlatego jeśli upoluję coś na promocji, zawsze mam nieco lżejsze sumienie ;)

I tak w Rossmanie upolowała słynną już w całej blogo-sferze Szampon Alterra zwiększający objętość. A ponieważ tyle się nasłuchałam, nie mogę się już doczekać jak będę miała okazję go wypróbować.


Jeśli natomiast chodzi o produkty Rossmanna, to zawsze jakoś podchodziłam do nich z dystansem. Zwłaszcza ze względu na cenę. Trochę mi się to wydawało podejrzane, że te produkty kosztują tak mało. Ale żel pod prysznic za 3 zł? Czemu nie :) Wybrałam owocowy, ponieważ zbliża się wiosna i miałam ochotę na trochę owoców w mojej codzienności :)

Udało mi się również kupić w fajnej cenie odżywkę do włosów w sprejy za 8 zł. Używam jej od tygodnia i jestem nią zachwycona. Wkrótce będzie o tym więcej ;)

No i jeszcze Biedronka. Produkty Eveline są już chyba wszędzie, a w Biedronce na pewno jest ich najwięcej ;) Wczoraj w szkole jakoś tak gadałam z koleżanka o celulicie i różnych środkach do stóp (z okazji akcji rewitalizacji u Maliny) i poleciła mi Eveline 3D, który pomógł jej zwalczyć uciążliwe krostki i wygładził skórę, zwłaszcza pośladków i ud. A do tego trzeba go stosować 1-3 razy w tygodniu co jest dla mnie niemal zbawienne, bo ja nie daję sobie razy z kosmetykami do stosowania codziennego, a tym bardziej do stosowania dwa razy dziennie!!! Niestety :(
Wczoraj gdy byłam w Biedronce, zauważyłam, że jest promocja na produkty 3D, więc czemu nie spróbować - cena jest niższa niż w Rossmannie po przecenie (sprawdziłam) ;)

W związku z wiosenną promocją w Biedronce skusiłam się również na duży szampon. Szampon to produkt pierwszej potrzeby (włosy myję codziennie), więc na pewno się przyda. Jestem jednak ciekawa jego działania. Revlon. Ta nazwa mi coś mówi. Ale jest to chyba bardziej związane z kolorówką. Jestem ciekawa jak będzie z szamponem.

No i kultowy już peeling do ciała - koniecznie Borówka. Kupiłam go od razu pierwszego dnia jak się pojawił, aby nikt inny nie sprzątną mi go sprzed nosa. Otworzyłam go do zdjęć i ..... po prostu wybuchł borówkową rozkoszą. Już nie mogę się doczekać naszej wspólnej kąpieli z tym peelingiem :)



Tyle o zakupach :) Niestety promocje nie ułatwiają oszczędzania, ale trzeba walczyć ze słabościami, hehe ;)

BioNawilżenie cery z ziaja

Podczas mojej ostatniej wizyty u kosmetyczki, dowiedziałam się, że mam wysuszoną cerę po zimie i powinnam się skupić na jej nawilżeniu. Zawsze jestem zadowolona z tego, że moja skóra jest matowa a nie błyszcząca. Ale wiem, że sucha skóra, to zła skóra. Trzeba więc o nią zadbać.



Po wizycie w sklepie osiedlowym zaopatrzyłam się w krem bionawilżający do cery tłustej  i mieszanej biała herbata z witaminą A i E i prowitaminą B5. Wybierając produkty ten produkt miałam zaufanie, że mnie nie uczuli. Wydaje mi się, że właśnie z tego są między innymi słynne są kosmetyki ziaja, że nie uczulają, a przynajmniej jeszcze o tym nie słyszałam (na opakowaniu jest napisane, że kosmetyk był przebadany dermatologicznie i alergologicznie).



Działanie: intensywnie nawilża skórę i reguluje aktywność gruczołów łojowych. Zmniejsza nadmierne złuszczanie naskórka oraz skutecznie łagodzi podrażnienia. Stanowi doskonały podkład pod makijaż. 



Cały czas mam jeszcze mieszane uczucia co do tego kremu. Przede wszystkim dlatego, że gry pierwszy raz go użyłam, to miałam potem jakieś dziwne problemy z cerą, ale mogło to być również spowodowane używaniem innego kosmetyku do twarzy. Obecnie stosuję go od czasu do czasu i nie miałam żadnych problemów. Bardzo podoba mi się konsystencja tego kremu ponieważ jest lekka. Z wchłanianiem jest różnie. Używając go rano, wydawało mi się, że za wolno się wchłania i potem przez cały dzień czuję niewielką lepkość. Wieczorem z kolei wydawało mi się, że wchłania się znacznie szybciej - nie wiem jak to się dzieje XD Ale po stosowaniu go na wieczór, rano skóra twarzy wyglądała znacznie lepiej - możliwe że jest to również związane z czasem wchłaniania. W nocy jest więcej czasu na wchłonięcie niż rano, stąd ten efekt.


Jestem zadowolona z tego kosmetyku. Nie podrażnia, nie obciąża skóry, jest lekki. Ale nie jestem przekonana abym jeszcze do niego wróciła. Będę raczej chciała spróbować czegoś innego.

A wy macie jakieś ulubione kremy od Ziaja?



poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Oczywista oczywistość - olejek do kąpieli Green Pharmacy

Dla większość z was jest to niemal oczywiste, że olejek do kąpieli (również żel pod prysznic) od Green Pharmacy (elfa pharm) jest po porostu niesamowity, rewelacyjny, zniewalający. niezapomniany.

Chciałam przytoczyć tutaj cały piękny opis na co jest ten olejek (z ulotki), ale niestety gdzieś mi się zapodziała. Szukając i czytając całą ulotkę załączoną do olejku, doszłam do wniosku, że wg producenta, olejek do kąpieli może pomóc na wszystkie problemy i dolegliwości - zwłaszcza sercowe, psychiczne i umysłowe. Po prostu kosmetyk cud!!! :D



Na moim opakowaniu jest następujący opis:
Delikatny olejek do kąpieli o podkreślonym działaniu antyseptycznym jest szczególnie zalecany dla osób korzystających z siłowni, sauny, basenu. Olejek z drzewa herbacianego posiada silne właściwości antybakteryjne i antygrzybiczne, jest naturalnym remedium na stany zapalne i infekcje skóry. Sprzyja gojeniu ran, regeneruje skórę po oparzeniach słonecznych. Stosowanie olejku z drzewa herbacianego wzmacnia siły odpornościowe organizmu, pomaga odzyskać energię po długotrwałym wysiłku. Kąpiel z zastosowaniem tego olejku zmniejsza podatność organizmu na przeziębienie i infekcje. 

Tak więc jak widać, olejek lekarstwem na wszystko :)

Próbowałam znaleźć opis na stronie producenta, ale niestety nie znalazłam go. Słyszałam gdzieś, że zmieniła się formuła tego olejku niedawno, więc może w związku z tym, na stronie również są zmiany. Mam jednak nadzieję, że nie będzie to oznaczało wycofania olejku z rynku bo jest wspaniały.

No właśnie, w końcu trochę o jego zaletach. 
  • Jest baaardzo wydajny. Ja stosowałam się do zaleceń, czyli dwie nakrętki na kąpiel i starczało!! Jednak różnica polegała na tym, że sama zrobiłam pianę (machałam ręką w wodzie, kiedy jeszcze było jej mało w wannie) i uwierzcie mi, że można zrobić naprawdę dużo piany. I to nie takiej piany co za chwilę zniknie. Piana utrzymuje się przez cały czas trwania kąpieli, nie znacznie będzie jej mniej, bo to w końcu piana, ale będzie się utrzymywała naprawdę długo.
  • Duży plus to również zapach olejku. Jest mocny, ale nie drażniący. Dla mnie okazał się zbyt ziołowy i taki jakby dla starszych osób. Jestem młodą osobą, więc uwielbiam świeże i owocowe zapachy. Zapach drzewa herbacianego średnio mi przypadł do gustu, ale i tak lubię z niego korzystać.
  • Jest wydajny. Tak jak mówiłam wcześniej, wystarczyły 2 nakrętki na całą wannę wody -> aby zrobić pianę. Jak jest więcej wody, to niestety ale zapach trochę słabnie, ale nadal jest wyczuwalny. 
  • Cena tego maleństwa (250 ml) to około 10 zł. Mimo że można kupić nawet w Rossmanie litrową butlę płynu do kąpieli za jakieś 7 zł, to uważam że warto kupić ten olejek do kąpieli, bo przyjemność będzie znacznie większa. 
  • Jeśli chodzi o miejsce gdzie można go kupić, to przede wszystkim sklepy osiedlowe/bazarki. W Rossmanie go nie widziałam, ale widziałam szampony z green pharmacy. 

Polecam wszystkim którzy uwielbiają kąpiele. A jeśli są tacy, co za nimi nie przepadają, to na pewno je polubią :)

A może są wśród was miłośniczki tego olejku?

środa, 3 kwietnia 2013

Peeling do stóp No. 36

Jak tylko usłyszałam o akcji Maliny, od ranu pragnęłam przyłączyć się do akcji Rewitalizacji na Wiosnę - rewitalizacja stóp i dłoni. Jednak w mojej łazience nie było odpowiednich ku temu kosmetyków. Więc, jedyna opcja to zakupy :)

I tak w sklepie upolowałam, za przysłowiowe grosze peeling złuszczający do stóp od firmy No. 36 z naturalnym pumeksem, kwasami owocowymi, AHA i lanoliną.

 Mimo, że sam peeling może wyglądać do niepozornie, wydawało mi się, że się sprawdzi w przewróceniu dobrej kondycji moim stopom.

Kilka słów od producenta:
  • przeznaczony do usuwania zalegających martwych  komórek naskórka
  • likwiduje zrogowacenia i zgrubienia naskórka na stopach
  • przyśpiesz naturalne procesy regeneracji stóp
  • wygładza i uelastycznia skórę
  • regularnie stosowany co najmniej raz w tygodniu skutecznie zapobiega powstawaniu bolesnego i nieestetycznego pękania naskórka np. na piętach

Podobało mi się to, że już na pierwszy rzut oka widać, że peeling ma coś w sobie :)
A konkretnie ma różne drobinki, które mają pomóc pozbyć się zaległego naskórka.

Plusem peelingu jest to, że potrzeba niewielką ilość, aby rozpocząć masaż stóp. Jednak sam masaż może być dla niektórych lekko męczący. Warto się również dostosować, do stosowania peelingu po wymoczeniu nóg, dzięki czemu peeling może lepiej działać - np. podczas moczenia się w wannie :)

Mimo, że drobinki w peelingu są widoczne, mamy zmiękczone stopy i robimy im masaż, to niestety ten peeling nie spełnił moich oczekiwań. Jest to prawdopodobne związane z tym, że aby mieć widoczne efekty, trzeba by dłużej go pomęczyć. Ale zaczynam również dochodzić do wniosku, że dużo lepiej poradził by sobie sam pumeks w kostce podczas gorącej kąpieli. Było by to dość męczące, ale o wiele skuteczniejsze - w końcu przecież tak właśnie radziły sobie nasze mamy. Taki masaż stóp peelingiem, wydaje mi się za słaby na nasze pięty, które zazwyczaj mają dość grubą skórę i niechętnie z nami współpracują.

Nie jest to mój jedyny produkt, który zamierzam używać w ramach Akcji Maliny. Wkrótce recenzje kolejnych.



Powiedzcie, czy wy też używacie jakiś peelingów do stóp? Jakie macie doświadczenia?

wtorek, 2 kwietnia 2013

Maska do włosów Pantene Intensywna Maska Odbudowująca

Maska Pantene trafiła do mnie już jakiś czas temu w moje ręce, kiedy miałam problem z przesuszonymi włosami. Byłam bardzo zadowolona z natychmiastowego efektu jaki dała mi maska - włosy były delikatne, gładkie i puszyste. Pragnęłam je dotykać niemal cały czasu :)



Maska jest dość prosta w użyciu. Nakładają się ja na umyte i mokre włosy - na całej długości (lub tylko na końce, jak poradziła mi fryzjerka). Następnie maska pozostaje na włosach około 5 minut, po czym spłukuje się ją ciepłą wodą. Włosy po wysuszeniu są miękkie i delikatne.

Jednak nie jest to maska idealna. Nie jest to maska, która utrzymuje na dłużej swoje działanie. Ma raczej działanie jednorazowe. Już następnego dnia po umyciu włosy są znów takie same - no może nie aż tak suche, ale nie ma jakiejś znacznej metamorfozy czy poprawy. Nie wpływa również znacząco na zmianę struktury włosa - nie wzmacnia go, jedynie wygładza.

Tak więc maska jest bardzo fajna, bo daje natychmiastowy efekt, ale nadal szukam czegoś co odżywi moje włosy na dłużej. Ostatnio Pani fryzjerka zauważyła, że moje włosy nie kręcą się same jak kiedyś. Jeszcze rok temu kiedy ścięłam włosy, byłam zachwycona tym, jak moje włosy świetnie same się kręcą, bez stosowania pianki. Dziś już niestety się tak nie kręcą jak kiedyś i szukam sposób co zrobić, aby przywrócić im energię.

Może macie jakieś pomysły? Dużo słyszałam o olejowaniu włosów, ale nadal to dla mnie czarna magia.

Naturalnie z Białym Jeleniem

Jakiś czas temu, wygrałam w końcu swoje pierwsze rozdanie za pośrednictwem serwisu bangla.pl na który chętnie często zaglądam. Wzięłam udział w testowaniu czterech produktów Biały Jeleń wyprodukowanych przez firmę Pollena Ostrzeszów. Do testowania miałam otrzymać 4 produkty, ale w moje paczce, znalazło się jeszcze kilka próbek innych produktów od Polleny, głównie próbki szamponów.


Podsumowując miałam do przetestowania

  • Hipoalergiczny żel pod prysznic Biały Jeleń z kozim mlekiem
  • Hipoalergiczny szampon do włosów Biały Jeleń z naturalnym chlorofilem
  • Hipoalergiczny żel do higieny intymnej Biały Jeleń z chabrem bławatkiem
  • Hipoalergiczne mydło w płynie naturalne Biały Jeleń
  • 10 próbek : szampon do włosów, żel do mycia twarzy, płyn do higieny intymnej
Uzbrojona w taki zestaw próbek postanowiłam od razu zrobić sobie dzień z Białym Jeleniem :) Skupiłam się przede wszystkim na większych próbkach które otrzymałam.

Hipoalergiczny szampon do włosów Biały Jeleń z naturalnym chlorofilem

Bardzo podoba mi się pomysł, aby produkować kosmetyki hipoalergiczne, czyli nieuczulające. W świecie, gdzie wszędzie otacza nas chemia, dobrze wiedzieć, że są kosmetyki, co di których możemy mieć pewność, że nie uczulają. 
Ale jeśli chodzi o działanie tych kosmetyków, no to tutaj sprawa wygląda już nieco inaczej. Bo tak to już jest, że to co naturalne, nie zawsze działa tak jak byśmy tego chcieli. I tak jest z szamponem. 
Szampon ma przyjemny zapcha, kolor i konsystencję. Ale minusem jest to, że niestety nie pieni się zbyt obficie i w efekcie włosy nie są zbyt puszyste po umyciu i są splątane. Moje włosy mają to do siebie, że nie jest ich za wiele i zawsze chętnie sięgam po produkty, które dodają włosom objętości. Niestety ten szampon, nie sprawdził się pod tym względem. 

Hipoalergiczny żel pod prysznic Biały Jeleń z kozim mlekiem


Żel pod prysznic jest dla mnie codziennością i bardzo lubię testować nowe propozycje. Bardzo się również cieszyłam z żelu z kozim mlekiem, licząc, że pomoże mi utrzymać skórę nawilżoną. W końcu kozie mleko, przecież z tego słynie. 

Producent o żelu: Hipoalergiczna receptura żeli sprawia, że produkty te delikatnie oczyszczają, nie podrażniając skóry. Nawilżają i pielęgnują. Specjalne substancje zapewniają odpowiednie nawilżenie oraz zapobiegają nadmiernemu wysuszeniu naskórka. Codzienne stosowanie żeli daje uczucie zdrowej i zadbanej skóry. Naturalne mleko kozie zapewnia odpowiednie odżywienie i nawilżenie skóry, dlatego odzyskuje ona elastyczność oraz jedwabistą gładkość. 

Żel bardzo fajnie czyści skórę. Zapach jest bardzo delikatny, niemal niewyczuwalny - ale to ma również swoje plusy. Minusem jest dla mnie to, że jednak nie nawilża skóry. Po umyciu się nim, miałam raczej suchą skórę, ale nie ściągniętą. Może to była raczej kwestia tego, że była to po prostu czysta skóra, która była gotowa do dalszej pielęgnacji.

Hipoalergiczny płyn do higieny intymnej Biały Jeleń z chabrem bławatkiem


Ten żel do higieny intymnej był chyba dla mnie największą przyjemnością do stosowania. I mogę go śmiało wszystkim polecić, ponieważ nie zawiedziecie się na nim. 
Podoba mi się w nim wszystko. Kolor, działanie i to, że wystarczy odrobina, aby żel zaczął się pienić i można nim było umyć co trzeba. Nie podrażnia i jest delikatny dla skóry. Dzieje się tam zapewne dzięki chabrowi, który również działa łagodząco. 

Od producenta: Substancje pielęgnujące w żelu z chabrem bławatkiem: 
  • ekstrakt z chabra bławatka i pantenol, które działają przeciwzapalnie oraz przeciwbakteryjnie
  • alantoina doskonale kojąca i regenerująca uszkodzony naskórek
  • kwas mlekowy przywracający fizjologiczne pH delikatnych miejsc intymnych
Niestety nie umiem potwierdzić tych obietnic, ponieważ nie mam problemów z strefami intymnymi. Jednak mogę zapewnić, że żel jest bardzo delikatny i na pewno nie podrażnia.


Hipoalergiczne naturalne mydło w płynie Biały Jeleń


Już od jakiegoś czasu nie przepadam za mydłami w płynie. Pod prysznicem wolę używać żelu pod prysznic, a do mycia rok, wolę mydło w kostce. Jednak nic złego nie można powiedzieć o tym mydle w płynie. Przyjemne i delikatne i myje!! Nie pachnie, ale za to radzi sobie z usuwaniem brudu, czy jakiś tłustych rzeczy. Nie mogę mu nic zarzucić. Na pewno jeśli ktoś chętnie stosuje mydła w płynie, może wypróbować i to. Na pewno nie będzie miał podrażnionych dłoni, jedynie czego może zabraknąć, to intensywnego zapachy. No ale to w końcu naturalne mydło w płynie :)

Podsumowując.
Kosmetyki hipoalergiczne na pewno są warte uwagi, zwłaszcza dla osób z tendencjami do alergii skórnych. Dla wymagających, to na pewno za mało, zwłaszcza że kosmetyki mają za zadanie przede wszystkim czyścić, a nie nawilżać. Moim hitem okazał się żel do higieny intymnej, z którym zaprzyjaźnię się na dłużej. Warto również zwrócić uwagę na żel pod prysznic, który bardzo dobrze czyści skórę z zanieczyszczeń, jednak wymaga dodatkowego nawilżenia. 

Jednym zdaniem: jestem na tak, ale tylko raz na jakiś czas.


Wszystkie kosmetyki do testów otrzymałam od serwisu bangla.pl 


wtorek, 12 marca 2013

Akcja Maliny: Rewitalizacja dłoni i stóp

W końcu mam okazję wziąć udział w Akcji prowadzonej przez Malinę i Malinowy Klub. A do akcji zaprosiła mnie Chabrowa Ania - moje imienniczka ;)

Poniżej umieszczam wszystkie niezbędne informacje dotyczące całej akcji. 


Czas trwania: od 11.marca - 8.kwietnia br, czyli dokładnie miesiąc. 

Celem akcji jest:
- duma z wyglądu swoich dłoni i stóp,
- poprawa kondycji skóry rąk i stóp - 
niech nie zdradzają naszego wieku,
wyrobienie u siebie nawyku regularnego stosowania kosmetyków do rąk i stóp,
- znalezienie odpowiedniego dla Ciebie kosmetyku,
pewność siebie! 

Jakie kosmetyki mam na myśli?Kremy, balsamy, serum, peelingi i inne kuracje do rąk, kremy, balsamy, peelingi, maski, dezodoranty i preparaty poprawiające kondycję pięt i skóry stóp, oraz preparaty do paznokci.

Zasady akcji:
1. Umieścić zasady akcji w poście na swoim blogu.
2. Zaproś do akcji co najmniej 5 osób
.
3. Umieść powyższy baner w bocznym pasku z linkiem do inicjatorki akcji MALINY i dopisz się do listy obserwatorów jej bloga.
4. W czasie trwania akcji zamieść jak najwięcej recenzji ww. kosmetyków,
5. Wybierz spośród nich 3 kosmetyczne hity, po jednym z każdej grupy*:
  - kosmetyk do dłoni, 
  - kosmetyk do stóp,
  - preparat do paznokci

   i opublikuj post z listą Twoich REWITALIZACYJNYCH hitów

*UWAGA: Jeśli podczas trwania akcji nie znajdziesz swojego najlepszego kosmetyku, to lista hitów może zawierać nazwę kosmetyku już wcześniej przez Was recenzowany na blogu. Warunek jest taki jak w poprzednich akcjach - trzeba poszukiwać:)

Do akcji chciałam zaprosić następujące blogi:

http://stylowakosmetyczka.blogspot.com/

http://sekrety-naszego-piekna.blogspot.com/

http://lusia1982.blogspot.com/

http://77dakota.blogspot.com

http://scianymajauszy.blogspot.com/

Mam nadzieję, że będzie to dla was dobra zabawa i pretekst aby mieć piękne dłoni i stopy na wiosnę :) 

czwartek, 28 lutego 2013

Oczyszczająca maska drożdzowa Bandi

Od jakiegoś czasu chodzę na regularne wizyty do kosmetyczki, która pomaga mi utrzymać kondycję mojej buzi w znośnym stanie :) Tzn pomaga mi, aby moja buzia miała jak najmniej niespodzianek.

Już kilka razy widziałam, że w swoim salonie oferuje w sprzedaży produkty marki BANDI. Poprosiłam więc ją o poradę, co mogłabym stosować do mojej buzi, aby się uspokoiła i dobrze wyglądała na co dzień. Poleciła mi oczyszczającą maskę drożdżową, która oczyszcza skórę, a zalecana jest zwłaszcza dla skóry  z trądzikiem i ze skłonnościami do niedoskonałości.


Maska jest z serii Young Care, czyli dla "młodej" skóry, ale jest to raczej związane z tym, że to własnie młode osoby mają częściej problemy z niedoskonałościami na buzi.


Aplikacja maski odbywa się poprzez naniesienie "maski" bezpośrednio na twarz - wcześniej umytą żelem, lub wyczyszczoną pilingiem. Maskę kładzie się jak gęsty, ale i wodnisty krem. Minusem maski jest dość silny drożdżowy zapach - ale nie powinnyśmy się tym szczególnie martwić, ponieważ przecież własnie o to chodzi aby drożdże "działały" :D Po nałożeniu maskę trzyma się na buzi około 10-15 minut i zmywa. Bo zabiegu skóra jest bardzo gładka i przyjemna w dotyku.

Zdecydowanie polecam tą maskę, ponieważ jest wydajna i fajnie "uspokaja" skórę na twarzy i na jakiś czas można zauważyć mniej wyprysków. Aplikacja samej maski jest również bardzo poręczna. Maska jest umieszczona w pudełeczku z pompką, dzięki czemu maska się nie marnuje i mamy możliwość aplikowania tyle produktu ile potrzebujemy - nic się nie marnuje. Polecam :)

wtorek, 26 lutego 2013

Łupy z Londynu ;) + poradnik zakupowy w UK

Po niemałych przygodach na lotniskach (!) Europy dotarłam szczęśliwie do Londynu i w ciągu tygodnia wróciłam z powrotem do Warszawy :) Tygodniowy wyjazd można zaliczyć do krótkich, ponieważ wcześniej zdarzało mi się wyjeżdżać na cały miesiąc, ponieważ mam rodzinę w Londynie i nocleg nie jest dla mnie problemem - mam jedynie spory kawał drogi do centrum, ale to nic :)

Tak więc tym razem nie wiedziałam na co się szykować w Londynie i byłam otwarta na to co może mnie tam spotkać. 

Starałam się nie skupiać tylko na kosmetykach, ale również na innych rzeczach, które można kupić w atrakcyjnych cenach. 
Np.
- odwiedzając sklep SPORTS DIRECTS można trafić na wiele fajnych butów sportowych i niemal zawsze mają promocję -10% na obuwie. Ja tym razem kupiłam trampki od Lee Cooopera za 9 funtów. Dobre miejsce na szukanie adidasów i sportowej odzieży damskiej i męskiej

- PRIMARK jest chyba najbardziej znanym sklepem odzieżowym w Londynie i UK ever!! Na przestrzeni ostatnich 5 lat ceny trochę podskoczyły w górę, ale nadal można tam kupić tanie ubrania. Zachęcam przede wszystkim do kupowania tzn baz, czyli gładkich podkoszulków, koszulek bo one są zawsze i zawsze w przystępnych cenach, a na dodatek mogą zawsze stanowić podstawę naszego codziennego stroju.
Do tego warto rozglądać się za promocjami (często o 50%) - czy to bluzek, ręczników, szalików, itp. Można naprawdę upolować fajne ceny i rzeczy. Ja tym razem zaszalałam z torebką i uroczą kosmetyczką. Zauważyłam również, że promark wprowadza także dział kosmetyków, gdzie spotkałam lakiery od Rimmel a także Vaseline i małe żele pod prysznic Oryginal Source. 

- PundLand jest kolejnym obowiązkowym miejscem zakupowym. Tutaj warto zrobić zakupy żywnościowe - czekolada, ciastka, ciasteczka. Ja zawsze zaopatruję się tutaj w czekoladę TOBLARONE. Tym razem spotkałam również kosmetyki od Rimmel po 1 funcie. Były to cienie do powiek, eyeliner, pomadki, korektor  i inne. Widziałam również podkład i lakier od Revlon ale nie zainteresowały mnie. Moja koleżanka była bardzo zadowolona z wszelkiego rodzaju masła do ciała, które ślicznie pachną, a także chusteczek do higieny intymnej. Tak więc zachęcam do przyjrzenia się działowi z kosmetykami/ do higieny ponieważ można często spotkać fajne rzeczy za śmieszną cenę (także przybory dla dzieci). To jest generalnie sklep wielobranżowy, więc myślę że każdy coś znajdzie dla siebie - również oryginalne płyty z muzyką ( już nie raz widziałam płyty Britney Spears czy Spice Girls). Za każdym razem w tym sklepie jest coś innego. 

- drogerie Super Drugs oraz Boots to miejsca podobne do Rosmana czy Supe-pharm. Są tam kosmetyki, wszystko do higieny i kolorówka. W tych sklepach warto zwrócić uwagę na produkty z aktualnej oferty promocyjne, a także wcześniej przejrzeć ofertę 3 za 2. Można często upolować taniej niż w Polsce (ja tym razem nie patrzyłam na tą ofertę, bo były gł. rzeczy które można w Polsce spotkać, a na kolorówce nie zależało mi za bardzo). Warto jeszcze zwrócić uwagę, że w tych sklepach są często promocje, gdzie przy zakupie 2 produktów płaci się mniej, a w przeliczeniu wychodzi bardzo korzystna cena.

- TKmaxx to również dobre miejsce do szukania okazji. Jeśli nie ciuchy to na pewno kosmetyki do pielęgnacji. Ja spotkałam tym razem produkty ze Scottish Fine Soaps po 5 funtów za duży balsam do ciała. Myślę, że warto rozejrzeć się tam za kosmetykami, bo u nas jest zdecydowanie mniejszy wybór.

- Biżuterię w większości sieciówek można kupić w promocji 3 za 2 lub 1 a druga rzecz 50% taniej.

- no i koniecznie zaglądać wszędzie na promocje/przeceny (sale/ clerence), które są niemal w każdym sklepie o każdej porze roku. Czy to w sieciówkach, czy mniejszych sklepikach, które często mają również markowe produkty i to w niższych cenach. 

- kupujcie to czego w Polsce nie ma :) fajniej jest mieć coś czego nie można dostać u nas, no i zawsze jest większe podniecenie jak ma się coś nowego i niepowtarzalnego :)

No i w końcu na sam koniec moje małe łupy zakupowe - kosmetyczne. Ne są one zbyt duże, ale zawsze coś :)


Kosmetyki z Rimmel  - kupione po 1 funcie w PoundLand



Suchy szampon Batsiste kupiłam za 1,5 funta (7 zł) w jednej drogerii (nie pamiętam nazwy) - bardzo atrakcyjna cena!! Lakier Rimmel 60 sek za 2 funty w primarku, szampon wella też 1 funt primark. "Possibility" to szampon, żel pod prysznic i do kąpieli również za 1 funta - pachnie bosko i żałuję że nie wzięłam więcej ;)

To czego żałuję, to to, że nie udało mi się znaleźć sklepu LUSHA. Miałam z nim związane największe nadzieje i plany, jednak nie znalazłam żadnego sklepu (2 są w centrum). Jak się później okazało nie mogłam ich znaleźć, bo były ukryte w głębi, a nie przy głównej ulicy. Jestem pod tym względem bardzo zawiedziona. 

A może wy macie jakieś doświadczenia zakupowe w Londynie, jakieś porady lub też upolowałyście fajne kosmetyki po przystępnej cenie??

niedziela, 17 lutego 2013

Chwila przerwy na Londyn

Chciałam was poinformować, że robię sobie tydzień przerwy od bloga, na wypad do Londynu.
Właśnie zaczęły mi się ferie, w związku z zakończoną sesją i rozpoczęciem już 2 semestru :)

Do Londynu jadę odwiedzić mojego chrześniaka i  przy okazji zrobić jakieś zakupy. Więc na pewno za jakiś czas pojawi się kilka propozycji z Londynu. Jeszcze nie wiem co to będzie, bo na razie nie mam żadnych planów, zobaczymy co mi wpadnie w oko ;)

Tak więc, jak wrócę na pewno będzie o czym pisać. 

Życzę wszystkim udanego tygodnia, a ja lecę po trochę słońca do UK. 


sobota, 16 lutego 2013

Żel pod prysznic i balsam Blumarine Innamorata

Kupując pudełka z programu GlossyBox, nigdy nie wiadomo co się trafi - to niemal jak kupowanie kota w worku. Ale jest to również dreszczyk emocji, zwłaszcza jak płaci się za kilka pudełek z góry. 

Dziś chciałam wam zrecenzować żel pod prysznic i balsam do ciała od Blumarine Innamorata, które były w styczniowym GlossyBoxie. 

Kosmetyki te zalicza się go górnej półki cenowej. Cena pełnego produktu żelu pod prysznic to 130 zł/ 200 ml, a cena regularnego balsamu Blumarine to 150 zł/ 200 ml. W otrzymanej próbce znajdowało się po 30 ml każdego produktu.

Taka mała próbka starcza na 3 razy. Generalnie uważam, że komplety są bardzo dobrym pomysłem, zwłaszcza w przypadku żel + balsam. Żel ma zadanie myjące, a balsam nawilża skórę po myciu. Dodatkowym atutem jest zapach perfumowany. Bardzo lubię takie kosmetyki które można stosować zamiast perfum. Wydaje mi się również, że w ten sposób większa część mojego ciała będzie ładniej pachnieć. 

Moja opinia odnośnie kosmetyków
Żel jest tylko żele. No dobra, pachnącym i to bardzo przyjemnie. Jednak jest to bardzo delikatny zapach i niestety nie utrzymuje się zbyt długo. Po użyciu żelu pod prysznic, zapach może przedłużyć użycie balsamu do ciała, który bardzo mi przypadł do gustu. Miał dobrą konsystencje, przyjemny zapach i bardzo szybko się wchłaniał i nie musiałam czekać aż się wchłonie. Podsumowując : żel ok, balsam zdecydowane tak. 
Miło jest użyć kosmetyków z wyższej półki, ale tak naprawdę często nie płacimy wcale ze lepszą jakość, a po prostu za reklamę. 

Cała idea GlossyBox opiera się na tym, że w pudełkach mają być próbki luksusowych kosmetyków. Jak do tej pory wychodzi to ze średnim skutkiem. W większości pudełek są kosmetyki łatwo dostępne i przeciętnej jakości. Sama jestem ciekawa jak to się rozwinie...

Miałyście już okazję testować jakieś kosmetyki z "górnej półki"??

piątek, 15 lutego 2013

luty i GlossyBox

Moja przygoda z pudełkami trwa. Niestety ze średnim skutkiem. Archiwalne ShinyBoxy są dla mnie średnio udane (poza produktami L'Occtiane, które jeszcze czekają na testowanie). Na razie mam subskrypcję GlossyBox na 3 miesiące i dziś otrzymała już drugie.

Ponieważ w lutym Glossy obchodzi swoje pierwsze urodziny, a do tego były wczoraj walentynki, naprawdę myślałam, że się postarają i będzie coś fajnego.
Dzisiaj w swoim pudełku znalazłam:




  • Lakier do paznokci L'oreal (biały 001)
  • Paleta cieni Duo od Model Co
  • Odżywka do włosów Scottish Fine Soaps Arboria
  • Szampon do włosów Scottish Fine Soaps Arboria
  • Tołpa - nawilżający krem odprężający
Nie jestem zachwycona tym pudełeczkiem. Tołpa (pełny produkt) może być fajny, ale ostatnio mam wrażenie że mam sporo kosmetyków do twarzy (krem na niedoskonałości ze styczniowego Glossy i serum do twarzy z jeszcze wcześniejszego Glossy), które nie nadążam zużywać, zwłaszcza że są dodawane jako pełnowymiarowe. 

Nie boleję nad cieniami, szamponem czy odżywko, bo to zawsze się przyda. Jednak moja największa bolączka to lakier. Biały. Jeśli któraś z was akurat potrzebuje białego lakieru (L'oreal) to chętnie się zamienię. Sama już mam 2 białe lakiery w szufladzie, więc może któraś z was ma zapotrzebowanie. 

Dodatkowym prezentem w pudełku były jeszcze foremki papierowe do muffinów i jakieś takie wykałaczki z logo glossy. Dla mnie jest to ewidentny "zapychacz". Coś co tak naprawdę nie jest potrzebne, a jest i zabiera miejsca. Taki trochę wypełniacz. Babeczki owszem robię od czasu do czasu, ale ostatnio jakoś nie mam na nie weny. A te ozdóbki? Może macie jakiś pomysł na nie?

Ostatnio zauważyłam, że Glossy ma tendencję do robienia co drugiego pudełka dobrego. Mi podobało się styczniowe pudełko, lutowe było niewypałem, więc liczę że w marcu będzie coś fajnego. Chociaż teraz już na nic się nie nastawiam ;)

A wy co o tym myślicie?